Opera ostatnio zajmuje się głównie samą sobą... Tak było w przypadku poprzedniej prapremiery w warszawskim Teatrze Wielkim ({#re#12888}"The Musie Programm"{/#} Roxanny Panufnik), tak jest w "Ignorancie i szaleńcu" Pawła {#os#15408}Mykietyna{/#}. Podstawą libretta tego utworu jest dramat Thomasa {#au#255}Bernharda{/#}, który pcha nowy dramat muzyczny (w tym przypadku to chyba lepsza nazwa gatunkowa niż "opera") w stronę gry brzydotą, makabrą, by nie powiedzieć turpizmu. I w inscenizacji Krzysztofa {#os#8022}Warlikowskiego{/#}, i w muzyce Mykietyna rzeczywiście poetyka "ostro całowanego tasaka" jest obecna, jeśli nie dominująca. A całość to jednak przede wszystkim gra - i z tradycją, i z rozmiłowanym w niej widzem. Skóro akcja kręci się wokół Primadonny - Królowej Nocy, to oczywiście muszą wystąpić rozmaite odniesienia do "Czarodziejskiego fletu". Jest więc i dosłowny cytat, wariacja na temat i cytat pozorny (zmiana tempa fragmentu arii Tarnina prawi
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 105