"Medea" w reż. Doroty Kędzierzawskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
"Medea" - sceniczny debiut wybitnej reżyserki filmowej Doroty Kędzierzawskiej - zapowiadała się na jedno z wydarzeń sezonu. Tymczasem przedstawienie w warszawskiej Polonii to, najłagodniej mówiąc, artystyczne nieporozumienie. Plakat do spektaklu zdobi zdjęcie Krzysztofa Opalińskiego i trudno przejść obok niego obojętnie. Ulica współczesnego miasta, pewnie Warszawy, Magdalena Boczarska i dwóch wtulonych w nią chłopców. Mamy otrzymać zatem współczesną wersję tragedii Eurypidesa, dziejącą się tu i teraz, uwzględniającą całą brutalność naszych czasów. Starczy poszperać w pamięci, by stwierdzić, że autorzy widowiska w Polonii mierzą się nie tylko z klasycznym oryginałem, lecz także wariacjami na temat mitu. Nie trzeba szukać długo. Skoro warszawska ulica, to czemu nie warszawski plac. Taki na przykład plac Zbawiciela. Wstrząsający film Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego, czyli "Plac Zbawiciela" właśnie, nie był przecież niczym innym