Ta sztuka powstała w apogeum rozkwitu talentu Ódóna von Horvatha, kiedy był już po sukcesie "Opowieści lasku wiedeńskiego". "Karol i Karolina" weszła na scenę wkrótce potem, ale nie w Polsce, gdzie z niewiadomych powodów na prapremierę musiała czekać aż do tej chwili, niemal 70 lat. Wkrótce dramat Horvatha wystawi także (w innym przekładzie) wrocławski Teatr Polski. Coś musi być na rzeczy, że po ten sam utwór sięgają dwa teatry, choć na pozór jest zgoła banalny. Oto historia dwojga młodych w dramatycznym momencie: szofer Kazimierz traci pracę i od słowa do słowa młodzi rozstaną się, ich życie legnie w gruzach. Tak można by opowiedzieć fabułę, której tu jak na lekarstwo - w 117 (tak, 117!) scenkach, rozgrywających się na błoniach monachijskiego wesołego miasteczka, gdzie trwa właśnie Octoberfest, Horváth odmalowuje nie tyle rozstanie młodych, ile atmosferę zagrożenia, napięcia, niepokoju, jaka rodzi się w czasach kryzysu. Na scenie T
Tytuł oryginalny
Karuzela agresji
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Nr 43