NAZWAŁEM niedawno Teatr Współczesny "Domem Różewicza", przytoczyłem dość wymowne argumenty. I niemal natychmiast upomniała się o swoje prawa scena kameralna. Przypomnijmy: to właśnie tam, przy Świdnickiej, wystawiono już "Grupę Laokoona", "Pogrzeb po polsku", "Wyszedł z domu", a były to z reguły propozycje co najmniej udane. Ładne, wymowne, a nawet rzekłbym: symboliczne jest to, że w kilka tygodni po premierze ostatniej sztuki autora "Starej kobiety" inny teatr wrocławski wystawił dramaturgiczny debiut poety, który przed laty wywołał tyle dyskusji i kontrowersji. Dziś emocje już opadły. A przecież sztuka pozostała wciąż żywa. Dowodzi tego jednoznacznie ostatnia wrocławska premiera przygotowana przez Tadeusza Minca (reżyser) i Andrzeja Sadowskiego (scenograf). Wybrańcy, którzy na scenie (dosłownie) Teatru Polskiego w czasie Festiwalu 1974 zmieścić się zdołali, oglądali już "Kartotekę" Minca i Sadowskiego z Wojciechem Siemionem w ro
Tytuł oryginalny
Kartoteka wciąż żywa
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 57