OSTENTACYJNIE ujęty przez autora w cudzysłów bohater "Kartoteki" Tadeusza Różewicza jest coraz starszy. W roku 1959, kiedy ta sztuka została napisana, miał w tekście lat czterdzieści, teraz ze sceny słyszymy, że już pięćdziesiąt. Jest coraz starszy razem z całym pokoleniem, które reprezentuje, a do którego należy sam poeta (i niestety również piszący te słowa recenzent obecnego spektaklu we wrocławskim Teatrze Kameralnym). A jednak "Kartoteka" jako utwór sceniczny nie starzeje się wcale. Od czasu swej prapremiery w warszawskim Teatrze Dramatycznym (rok 1960) obiegła już chyba wszystkie ośrodki teatralne kraju, miała wiele realizacji za granicą i nic nie zapowiada zmierzchu jej inscenizacyjnej kariery. Przeciwnie: jest rzeczą całkowicie pewną, że utwór ten powstanie w skarbcu dramaturgii polskiej już na zawsze, jako jedno z dzieł klasycznych, do których się stale wraca. Znamienne przy tym (i to m.in. stanowi potwierdzenie jej nieustan
Tytuł oryginalny
Kartoteka sukcesu
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości