Gdy w roku 1960 wystawiono w Sali Prób Teatru Dramatycznego w Warszawie "Kartotekę" - pierwszą sztukę sceniczną wybitnego poety - posypały się sprzeczne opinie. Jedni zarzucali utworowi nadmiar problemów i przerosty formalne, ktoś inny nazwał go "niezwykłym, zaskakującym, ożywczym debiutem scenicznym", jedni widzieli tutaj obce reminiscencje - zwłaszcza Becketta i Ionesco, inni przypominali związki z Witkacym, padło także sformułowanie "bardzo polska kartoteka" (J. Kott). Jedni twierdzili, że sztuka świadczy o ucieczce od bohatera indywidualnego, inni przeciwnie, że bohater to "udramatyzowane ja liryczne Różewicza" (A. Wirth). "Kartoteka" przypomniana po kilku latach przemówiła - jak się wydaje - w sposób o wiele bardziej jednoznaczny. Zdecydował tu m. in. fakt, że oswoiliśmy się ze stylem pisarskim, jaki reprezentuje utwór. Jeszcze przed siedmiu laty dyskutowano zawzięcie o "antypowieści" i oczywiście, "Kartoteka" stanowiła przykład "antydramatu",
Tytuł oryginalny
"Kartoteka" po siedmiu latach
Źródło:
Materiał nadesłany
Radio i Telewizja nr 26