"Strachu NIE MA" to wielogłosowa wypowiedź z jasną intencją, tyle że nie do końca nastrojona. Tak jakby Chotkowski bał się czy też nie miał zaufania do widza, że jeśli pozostawi go choć na chwilę z samymi historiami kobiet, mogłoby to nie wystarczyć - o spektaklu w reż. Łukasza Chotkowskiego, koprodukcji Teatru Powszechnego w Warszawie, Instytutu Adama Mickiewicza i Teatru Kasba Arghya z Kalkuty pisze Jan Karow z Nowej Siły Krytycznej.
O "Strachu NIE MA" wolę myśleć w kategoriach komunikatu do widzów niźli pełnoprawnego spektaklu. Aktorzy nie wcielają się w konkretne postaci. Przestrzeń, w której działają pozostaje nieokreślona, choć jej obrzeża wysypano piaskiem. Akcja to bardziej szereg działań niż wypracowane sytuacje teatralne. Temat jest aktualny, niemniej decyzja o wyborze takiego języka teatralnego nie jest usprawiedliwieniem. Panujący na scenie brak precyzji odbiera siłę drugiej odsłonie projektu interwencyjnego Teatru Powszechnego w Warszawie "Kobiety Wykluczone". Los kobiet w Indiach jest nadzwyczajnie trudny. Ich podmiotowość jest ustanawiana wyłącznie poprzez męski kontekst, dlatego wiele młodych Hindusek chce jak najszybciej wyjść za mąż. Dopiero wtedy stają się zauważone przez społeczeństwo. Nadal żywe jest przeświadczenie, że po śmierci męża kobieta powinna trafić razem z nim na stos kremacyjny. Nawet jeśli ma przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat życi