"Mężczyzna" w inscenizacji Gryszkówny zmusza do refleksji nad istotą związku - dojrzałą miłością, często myloną ze stanem zakochania wyzwalającym silne emocje. Miłość pojawia się, gdy zakochanie mija -
o spektaklu w Teatrze Dramatycznym w Warszawie pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.
Karol to świnia - tak, parafrazując tytuł piosenki Big Cyca, można określić głównego bohatera dramatu Gabrieli Zapolskiej "Mężczyzna". To niezdecydowany bawidamek, permanentnie poszukujący ideału miłosnego, którego we własnym mniemaniu osiągnąć nie może. Kobieta pociąga go jedynie na początku znajomości - jeszcze tajemnicza, niepoznana, gdy fenyloetyloamina działa dając objawy ostrego zespołu zakochania. Związek się zacieśnia, wybranka oczekuje zaangażowania w sprawy życia codziennego, odpowiedzialności, a on chce zniknąć, wyzwolić się z niewygodnego układu, poszukując nowych podniet w ramionach kolejnego obiektu westchnień. Anna Gryszkówna, reżyserka przedstawienia w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, ciemną stronę natury męskiej przedstawia w karykaturalny sposób. Karol nie wzbudza sympatii widzów, drażni, irytuje. Odniosłam wrażenie, że nie lubi go nawet wcielający się w tę postać Krzysztof Ogłoza. Bohatera traktuje z dystansem,