"Mandragora" w reż. Michała Znanieckiego Teatru Wielkiego w Poznaniu na Pl. Wolności. Pisze Andrzej Chylewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Kiedy w końcu maja 1920 roku kierownik muzyczny Teatru Polskiego w Warszawie Leon Schiller poprosił Karola Szymanowskiego o skomponowanie wstawki - zakończenia III aktu słynnej komedii Moliera "Mieszczanin szlachcicem" zapewne nie przewidział, że cała "sprawa" nie ograniczy się do tylko tego wystawienia. Szymanowski potraktował zadanie tak poważnie i z takim talentem, że owa "Mandragora" op. 43, pantomima w trzech sprawach do scenariusza Schillera i Ryszarda Bolesławskiego zaczęła żyć własnym życiem, także na estradach koncertowych, choćby w Nowym Jorku pod batutą Grzegorza Fitelberga w 1922 roku. Michał Znaniecki, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu, postanowił rzecz całą pokazać nie w gmachu pod Pegazem, lecz w plenerze, zgodnie z modną tendencją szukania nowych przestrzeni teatralnych. Wybór padł na pałacową fasadę Arkadii przy placu Wolności. I to był początek efektownych wszak, ale stromych schodów. Sklecenie spektaklu z "Ceremonii ture