Po raz pierwszy w tv i prawie po raz pierwszy w ogóle po wojnie (wyjątki były, ale dawno lub w małych teatrach niezawodowych) - "Judasz z Kariothu". W Wielkim Tygodniu dramat to bardzo a propos. Jego prapremiera w r. 1913 - inscenizacja Solskiego - przyniosła Rostworowskiemu rozgłos szczególny. Pisano: "Sofokles chrześcijaństwa", "Najwybitniejszy intelektualista literatury polskiej", "drugi po Wyspiańskim". Pominąwszy przesadę tamtego języka, słusznie zauważano w autorze etyka, trybuna krzywd ludzkich, adwokata chrystianizmu jako idei gwarantującej sprawiedliwość społeczną. Najpełniej i najbardziej wyraziście. Był ponadto Karol Hubert Rostworowski mistrzem charakterów, wytrawnym konstruktorem psychologicznych mechanizmów swoich bohaterów. "Judasz z Kariothu" to właśnie takie studium tchórza, człowieka małego i interesownego. Ale - człowieka, który... jest tylko człowiekiem. Nie dorasta do wielkiej idei, nie rozumie jej. Stąd strach, stąd z
Tytuł oryginalny
Karol Hubert Rostworowski "Judasz z Kariothu"
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura Nr 17