Reżyser z powodzeniem przystosował dla sceny bodaj najrzadziej dziś czytaną powieść legendarnego Kafki, filtrując ją przez własną poetykę, lecz pozostawiając w spektaklu gorycz i niezgodę na świat pisarza z Pragi - o spektaklu "Ameryka" w reż. Jana Klaty ze Schauspielhaus Bochum prezentowanym na Krakowskich Reminiscencji Teatralnych pisze Hanna Rudnicka z Nowej Siły Krytycznej.
"Ameryka", pierwsza powieściowa próba Franza Kafki, osobliwa, rozwarstwiona i urwana, ma opinię relatywnie, względem innych dzieł autora, pogodnej. Trudno o bardziej mylny stereotyp. Pozorny realizm obrazowania szybko przełamany zostaje nagromadzeniem upokorzeń i pecha, zagęszczonych aż do niemożliwości. Potworność "Ameryki", ukryta pod stosunkowo grubym, jak na Kafkę, płaszczykiem obyczajowości, uderza w czytelnika z ukrycia i zaskoczenia, równie boleśnie jak w lekturze "Kolonii karnej" czy "Zamku". "Amerykę" w ogólny ton twórczości pisarza wpisuje dominująca tu tematyka opresji i winy, podobnie jak sylwetka protagonisty - zaszczutego, upodlonego, bezsilnego, pełnego kompleksów. Również i tę powieść przepełnia dobrze znana atmosfera strachu i opresji. Czy klimat ów zachował się w teatralnej adaptacji autorstwa Jana Klaty, polscy widzowie mogli sprawdzić dzięki Krakowskim Reminiscencjom Teatralnym, podczas pierwszej w Polsce prezentacji powstałego w