- Teatr reżyserski na dobre wkradł się do opery i czasami nawet każe rozbierać się do naga. Mnie to nie przeszkadza, o ile jest uzasadnione - mówi Karina Skrzeszewska, znakomita śpiewaczka Opery Śląskiej. Śpiewaczki wcale nie ciągnęło do opery od samego początku.
Karina Skrzeszewska: Kiedyś moim marzeniem było zostać kosmonautką. Alan Misiewicz: Wielkie nieba! Na co by to pani było? - By spojrzeć na świat z innej perspektywy. Tutaj jesteśmy zamknięci w czterech ścianach opery i chyba wydaje nam się, że to cały świat. Kiedy przyszło zrozumienie, że nici z kariery kosmicznej? - Ależ ja cały czas mam na nią nadzieję (śmiech ). Wróćmy na ziemię, a dokładnie do Grecji. Pani ma greckie korzenie. - Moi dziadkowie od strony mamy byli Grekami pontyjskimi [Grecy pontyjscy - mieszkańcy prowizorycznej, demokratycznej Greckiej Republiki Pontyjskiej, utworzonej przez prawosławnych Greków pontyjskich, istniejącej w północnej Azji Mniejszej w latach 1917-1921. Parlament grecki 19 maja ustanowił Dniem Pamięci Ludobójstwa Greków z Pontu - przyp. red.]. Dziadka, który był partyzantem, zamordowali komuniści. Babcia zaś po wielu perypetiach osiadła w Bielawie w Dolnośląskiem. Tam zamieszkała w czteropiętrowym bloku.