"Halka" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Paweł Dybicz w Przeglądzie.
kardynał w Halce Zapowiedzi nowej krakowskiej inscenizacji "Halki" były szumne. "Szumią jodły" i inne arie miały brzmieć w nowoczesnym ujęciu, w feministycznym przesłaniu... Niestety, reżyser Waldemar Zawodziński zatrzymał się gdzieś w pół drogi. Z jednej strony, nie pozbawił artystów historycznych strojów, a z drugiej, wykorzystał elementy dość dalekie od tradycyjnych inscenizacji, które, choć budzą oczywiste skojarzenia, nie do końca przekonują o zasadności ich wprowadzenia. Chociażby kwietny labirynt przechodzący od bujnej zieleni aż po kolory jesieni, wszechobecne lustra czy wielka ćma z trupią główką. Kilka elementów w inscenizacji robi wrażenie, np. ogromne kościelne witraże czy złocony ołtarz. Jednak nie one decydują o odbiorze "Halki", ale muzyka Moniuszki i śpiewacy. W premierowym przedstawieniu Tomasz Kuk w roli Jontka był najbardziej przekonujący, może też dlatego, że nieraz wcielał się w tę postać. Ewa Biegas (Halka) m