Spektaklem, o którym bodaj najwięcej mówi się pod koniec roku, jest "Polowanie na karaluchy" Janusza Głowackiego, wystawione przez Laco Adamika w Teatrze "Ateneum". Na tę polską prapremierę przyszło nam dość długo czekać. Jeszcze przed 2 laty dramat nie mógł przebić się przez cenzurę. Jak się go dziś ogląda, to naprawdę trudno zrozumieć - dlaczego. Głowacki opowiada w zabawny, a niekiedy nawet szyderczy, sposób o bezsennym życiu pary emigrantów polskich rzuconych na nowojorski Manhattan. Ona jest aktorką, on opozycyjnym pisarzem. Oboje szykany SB zmusiły do emigracji. A w nowej, wolnej rzeczywistości... bardziej kreują marzenia i kultywują mity niż dają sobie radę z codziennością. I mimo że całe widowisko jest trochę zawieszone w próżni między śmiechem a płaczem - warto spektakl zobaczyć - wszak "Karaluchy" zrobiły za Atlantykiem furorę, Dobra jest zwłaszcza rola Piotra Machalicy, który wciela się w trochę nieudacznika, trochę romant
Tytuł oryginalny
"Karaluchy" w Ateneum
Źródło:
Materiał nadesłany
Top nr 52