Artysta bywa autodestrukcyjny, a więc może też samobójczo niszczyć własny talent, a nawet sprowadzać go do poziomu miernego rzemieślnictwa - w felietonie dla e-teatru pisze Joanna Szczepkowska.
Zostałam zaproszona na debatę pod tytułem "Artysta: kapłan czy błazen?". Trzymając się zasady, że lepsza zła improwizacja niż słuszny wykład, nie przygotowałam się do tematu. Zagadnienie zawiera w sobie szereg pytań: kim jest artysta?, kim kapłan?, kim błazen? Przypomniał mi się jeden z moich największych szkolnych sukcesów. Otóż lektura ksiązki "O człowieku, który się kulom nie kłaniał" Janiny Broniewskiej przerosła moje możliwości natomiast wypracowanie na ten temat zaliczyłam celująco, rozbierając tytuł na czynniki pierwsze. A więc: czym jest człowiek, czym kula i czym ukłon? W przypadku tamtej debaty tytuł był bardziej pojemny. Można każde z pojęć przestawiać jak klocki i debatować o tym, czy błazen bywa kapłanem, kapłan artystą, artysta błaznem, błazen artystą i tak dalej. To zresztą rzeczywiście było ciekawe, ale kiedyś musiało się skończyć i właśnie wtedy wstał jeden z widzów i zabrał głos na temat pojęcia "a