EN

31.07.2012 Wersja do druku

Kapitan w nienagannie czystym kołnierzyku

- Powściągliwość, stosowność i adekwatność w jednej postaci i jednej osobie. I właśnie dziś żegnamy legendę takiego aktorstwa. ANDRZEJ ŁAPICKI swoim talentem starał się dzielić tak, żeby nie przesadzać. I nie przesadzał...

Tłumy ludzi towarzyszyły Andrzejowi Łapickiemu w ostatniej drodze. Wybitny aktor i reżyser spoczął w rodzinnym grobowcu, u boku swojego dziadka i pierwszej żony. Tego dnia w kościele św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach można się poczuć jak w wielkim teatrze albo na planie filmowym. Gdzie się spojrzy - znany aktor, znana aktorka albo znany reżyser. I tłumy wielbicieli talentu artysty. Wszyscy przyszli pożegnać czarodzieja kina i arystokratę teatru. W pierwszym rzędzie krzeseł, tuż przed skromną urną z prochami aktora, siedzi żona Kamila Łapicka, obok jego córka Zuzanna, wnuczka Weronika oraz, ocierająca wciąż łzy wzruszenia, Krystyna Janda. Tuż za nimi Jan Englert i Daniel Olbrychski. Trochę dalej Maja Komorowska z czerwoną różą. W samym końcu kościelnej nawy stoi samotnie z wiązanką kwiatów Artur Żmijewski. Jest Kazimierz Kaczor i Ignacy Gogolowski. Przyszła Magda Umer. A także Grażyna Szapołowska i Ewa Ziętek. Oraz do

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kapitan w nienagannie czystym kołnierzyku

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 31/05.08

Autor:

Jacek Binkowski

Data:

31.07.2012