"Kapitan Żbik i żółty saturator" na podstawie serii komiksów "Kapitan Żbik" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Marcelina Obarska w portalu Culture.pl.
Polski James Bond, rodzimy superman - postać Kapitana Żbika była w czasach PRL-u niczym powiew kolorowego wiatru. Sceniczna wersja jego przygód w musicalowej oprawie okazuje się natomiast jedynie niemrawym zefirkiem nostalgii za czasami socjalizmu. Vintage'owe są tu niestety nie tylko scenografia, kostiumy i muzyka, ale także stosunek do kobiet na scenie. Ile musi minąć jeszcze czasu, zanim niektórzy twórcy zrozumieją, że artystka na scenie - jakkolwiek zmysłowa by nie była - nie musi być seksowną atrakcją? Towarzysząca Kapitanowi Żbikowi (Maciej Maciejewski) porucznik Ola (Iga Rudnicka), podobnie jak pozostałe milicjantki, ubrana jest w ledwo zakrywającą pośladki rozkloszowaną spódniczkę (tzw. "spódniczkę z koła"). Jej lekkie falbanki przy każdym niemal ruchu odsłaniają majtki - przy bardziej dynamicznej choreografii oczom widzów i widzek ukazuje się po prostu cała pupa. Dlaczego postać poruczniczki - choć całość utrzymana jest w realistyczn