Spektakl działa jak szwajcarski zegarek - choć ten bezlitośnie precyzyjny mechanizm produkuje opowieść być może nieco zbyt oczywistą - o "Szarańczy w reż. Natalii Sołtysik w Teatrze Ateneum w Warszawie pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.
Natalia Sołtysik swój kolejny spektakl - po dyplomie w Teatrze Współczesnym ("Szafa" na podstawie jednoaktówek Yukio Mishimy) - wyreżyserowała ponownie w Warszawie, tym razem w walczącym o nowy wizerunek Teatrze Ateneum. "Szarańcza" Biljany Srbljanović, podobnie zresztą jak "Szafa", to spektakl reżyserki chłodnej i precyzyjnej. Spektakl uwodzący ruchem scenicznym, grą teatralnymi formami i świetną scenografią Izabeli Wądołowskiej. Spektakl działający jak szwajcarski zegarek - choć ten bezlitośnie precyzyjny mechanizm produkuje opowieść być może nieco zbyt oczywistą. Oto obserwujmy wyraziste zderzenie dwóch pokoleń - ukształtowanego przez poprzedni ustrój pokolenia 60+, oraz pokomunistycznego pokolenia trzydziestolatków. Zderzenie starych i młodych. Starzy nie chcą pomagać młodym, właściwie nawet o nich nie myślą, młodzi nie chcą od starych nic poza pieniędzmi, oddalając wszelkimi siłami widmo własnej starości. Antagonizm na miejsce sym