W CIĄGU niedługiego czasu telewizja postarała się udowodnić, że niemożliwe jest możliwe. Że można zatrzymać w kadrze zjawiska teatralna, przekraczające zwyczajną miarę codzienności, że udaje się zapisać to, co w ulotnej sztuce sceny nie może być zapomniane. Najpierw w listopadzie były z wielkim pietyzmem przeniesione na mały ekran "Dziady" Swinarskiego. Teraz, w marcowym Międzynarodowym Dniu Teatru "Wielopole, Wielopole" Kantora (tekst, reżyseria i wizja plastyczna). Wiadomo, jak odbywało się fotografowanie tego przedstawienia, jednego z ostatniej polskiej serii "Cricot 2", granego w sportowej "Cracovii". Tadeusz Kantor nie wpuścił kamery na scenę, decydując tym samym, że jej oko będzie naszym okiem. Że język przekazu telewizyjnego nie zakłóci integralności teatralnej formy, że tylko obejrzymy "Wielopole" jak w teatrze, z nieruchomego krzesła. Ta formuła zapisu, okazało się, przyniosła dodatkowe obciążenie niezwykłemu przedsięwzięciu -
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny