EN

25.08.1977 Wersja do druku

Kanikuła

Recenzent teatralny staje raz w roku przed próbą tak zwanego podsumowania sezonu. Nie jest to rzecz szczególnie miła i atrakcyjna dla piszącego w sytuacji, gdy od kilku lat warszawskie sezony są przeciętne i podobne do siebie, brakuje wielkich wydarzeń, sensacyjnych premier elektryzujących krytyków i publiczność teatralną. Lecz obowiązek pozostaje obowiązkiem. Zatem do dzieła. Chwila jest chyba najbardziej odpowiednia - kanikuła, większość zespołów teatralnych na urlopie, a te nieliczne teatry, które są czynne, z nowymi premierami czekają na wrzesień. Jak zwykle, w repertuarze sezonu 1976 - 77 dominowała klasyka. Nieliczne przedstawienia sztuk współczesnych - z wyjątkiem może dwóch, trzech - przeszły właściwie bez echa ze względu na słaby poziom dramaturgiczny i niezbyt ciekawą realizację sceniczną. Kiedy penetruję więc pamięcią te kilkanaście miesięcy, przypominam sobie łatwiej utwory Szekspira, Fredry czy Słowackiego niż polskich pisa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kanikuła

Źródło:

Materiał nadesłany

Zwierciadło nr 34

Autor:

Krzysztof Pysiak

Data:

25.08.1977