"Kandyd" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Dopiero pół wieku po prapremierze "Kandyd" Leonarda Bernsteina zabrzmiał po raz pierwszy w Polsce. Zapewne dlatego, że stawia nader wysokie wymagania wykonawcom, a i sama muzyka, dowcipna i zręczna, jest lekka tylko pozornie, niepodobna choćby do powstałej w tym samym czasie "West Side Story". "Kandyda" Bernstein przerabiał kilka razy wraz z librettem, które oddaliło się dość znacznie od dzieła Voltaire'a. Tomasz Konina, który wyreżyserował premierę w Teatrze Wielkim w Łodzi (jest też autorem scenografii), dokonał kolejnych zmian. Główny akcent położył na postać tytułową - prostodusznego chłopaka, który ponad wielkie idee przedkłada szczęście osobiste jak zwykły współczesny człowiek. Podróż Kandyda natomiast rozgrywa się w modelowej sytuacji, w jakiej co roku znajduje się coraz więcej rodaków: wycieczki organizowanej przez biuro turystyczne. Konwencja ta wywołuje uciechę na widowni, zwłaszcza że autorem polskiego tekstu jest Bartosz Wierz