Paweł Passini to kolejny po Janie Klacie i Marcinie Liberze młody reżyser realizujący na zlecenie Muzeum Powstania Warszawskiego multimedialne widowisko plenerowe w rocznicę 1 sierpnia. Podobno znalazł na tablicy z nazwiskami zabitych powstańców żołnierza o pseudonimie "Hamlet" i zaczął się zastanawiać, czemu ktoś wybrał akurat księcia Danii, a nie zwyczajowo Kmicica lub Wołodyjowskiego. W widowisku Passiniego słynne "Być albo nie być" pojawia się trzy razy. Najpierw jako pieśń Kolumbów w knajpie podczas szalonej zabawy, kiedy kilkunastu chłopaków tańczy zapamiętale z jedną dziewczyną, bo to może być ich ostatnia noc, ostatni pocałunek, ostatnia wódka. Potem Hamlet (Maciej Wyczański) oddaje własnymi słowami dylematy 20-letniego chłopaka, AK-owca ze straconego pokolenia: "Obie odpowiedzi są złe. Być, czyli przetrwać. Po co? Nie być? Czyli walczyć. W imię czego? Żeby przetrwać? To wybór bez wyboru". I wreszcie po raz trzeci słyszymy Szeks
Tytuł oryginalny
Kamyki na szaniec. Ostatnia wódka Hamleta
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 34