- To jest powieść, która dotyka kondycji ludzkiej. Wiecznego pragnienia czegoś więcej. I niezgody na to, co nas otacza - reżyser Kuba Kowalski przed lubelską premierą spektaklu "Pani Bovary" w Teatrze Osterwy.
Waldemar Sulisz: Pierwszy raz z "Panią Bovary" na scenie? Kuba Kowalski: Pierwszy. Nigdy dwa razy nie reżyseruję tej samej sztuki. Kto wpadł na pomysł wystawienia powieści Gustave Flauberta w Lublinie? - Po pierwsze razem z Julią Holewińską pracowaliśmy ostatnio nad adaptacjami powieści lub tekstami na podstawie filmów ("Dolce Vita", "Moje własne Idaho"). Były to teksty agresywnie współczesne. I mieliśmy ochotę sięgnąć do klasyki. Tu spotkaliśmy się z chęciami Artura Tyszkiewicza, dyrektora artystycznego Teatru Osterwy. Był moment szukania tytułu, były różne propozycje z obu stron. W pewnym momencie Julia Holewińską spytała: A może Pani Bovary? Decyzja zapadła bardzo szybko. Co pana najbardziej uwiodło i zaintrygowało w powieści Flauberta? - Pracujemy nad jedną z najwybitniejszych powieści, jaką kiedykolwiek napisano. Co najbardziej urzeka? Niesamowita wnikliwość autora, coś, co nazywam sobie Projekt Człowiek - kompletna, pełna wizja cz