To Winnie gra w zabijanego z czasem - o "Szczęśliwych dniach" z Teatru Dramatycznego w Warszawie na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.
Seminarium naukowe poświęcone interpretacjom, wspomnieniom i przywołaniom twórczości Jerzego Grotowskiego oraz "Szczęśliwe dni" z wychowanką "Grota" w obsadzie wypełniły kolejny dzień festiwalu. "Szczęśliwe dni" z Mają Komorowską i Adamem Ferencym (reż. Antoni Libera, Teatr Dramatyczny w Warszawie) to wznowienie legendarnego przedstawienia sprzed lat. Sprawa jest prosta: kopiec, torba, Winnie i Willie. Jeszcze kilka drobiazgów (choćby parasolka, szkło powiększające, pistolet, kapelusz, gazeta) i można rozpocząć grę. To Winnie gra w zabijanego z czasem. Walka jest nierówna. Mimo to zwycięzcę trudno wskazać. Kopiec Winnie jest usypany z materii przypominającej poszycie leśne: brązowy, z kawałkami kory, brak tylko zapachu świeżo skopanej ziemi. Jednak dookoła kopca nie ma nic: pod konstrukcją żółta podłoga, dookoła czarne kotary. Winnie w tym wypreparowanym otoczeniu przypomina trochę smutnego klauna, który zgodą na swój los przypieczęt