SPORĄ dawką historii starożytnej oferują widzom teatry w Pałacu Kultury: w Dramatycznym gra się "Juliusza Cezara" Szekspira, vis a vis, w Klasycznym - "Kajusa Cezara Kaligulę" Rostworowskiego. O ile jednak spektakl w Dramatycznym zakłada nieomal ascetyczne przedstawienie ostatnich dni Boskiego Juliusza, o tyle Teatr Klasyczny daje Kaliguli oprawę nieomal kosmiczną. Wrażenie to potęguje tak scenografia, jak muzyka i gra świateł na firmamencie. W intencji miał to być zapewne teatr ogromny, widowisko na wielką skalę, które by widza XX wieku przejęło dramatem na pół obłąkanego władcy z pierwszych dziesiątków lat naszej ery i skłoniło do filozoficznej zadumy nad... Właśnie, nad czym? Rostworowskiego pociągał w tej tragedii przede wszystkim casus patologiczny: cesarz rzymski we władzy nieograniczony, w czynach nieobliczalny stanowił - jak można przypuszczać - obiekt aż nadto malowniczy dla dramatu psychologicznego, w którym się
Tytuł oryginalny
Kaligula
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 88