"Pułapka" w reż. Eweliny Pietrowiak w Operze Wrocławskiej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Nowa polska opera nazywa się "Pułapka" i ma wielu ojców. Skomponował ją Zygmunt Krauze, ale oparł się na dramacie Tadeusza Różewicza, który napisał sztukę o Kafce, jednym z najniezwyklejszych pisarzy XX w. Nazwisko Kafki jednak w operze nie pada, jest natomiast nieszczęśliwy, chory, zakompleksiony Franz, który bardziej boi się kontaktów z kobietami i ojcem niż rozpasanego antysemityzmu i nadciągającej zagłady. Muzyka uwydatnia mroczne stany psychiczne bohatera, a na scenie ukazują się jego obsesje senne i rzeczywiste. Wizualnie jesteśmy w latach 20., muzycznie - dużo później, choć mamy tutaj stylizowany marsz, kołysankę i fokstrota. W orkiestrze pojawia się też akordeon, rozstrojone pianino, fortepian i taśma z nagraniami strun fortepianu, co świadczy o zamiłowaniu kompozytora do tego instrumentu. Największe brawa otrzymuje jednak kilkuletni chłopiec, Marek Łykowski, który występuje i śpiewa jako mały Franz i chowa się pod spódnicę niani. "P