Powieści i opowiadania Franza Kafki nie przestają intrygować twórców teatru. Tylko w minionym sezonie Krzysztof Warlikowski scenariusz "Końca" oparł w znacznym stopniu na inscenizowanym już wcześniej w Izraelu "Procesie" oraz "Myśliwym Grakchusie", Jan Klata wystawił w Bochum "Amerykę", a w Starym w Krakowie młoda reżyserka zadebiutowała "Przemianą" - pisze Rafał Węgrzyniak w Teatrze.
Opracowywanie mniej lub bardziej wiernych adaptacji prozy Kafki jest poniekąd uzasadnione, bo jako wytrawny teatroman pragnął on zostać dramatopisarzem. W jego dorobku zachowało się zawiązanie sztuki Strażnik grobowca rozgrywającej się na dworze książęcym nawiedzanym nocami przez upiory przodków, których musi powstrzymywać sędziwy służący. Na kartach Dzienników są liczne ślady zarzuconych prób pisania dramatów, a Max Brod utrzymywał, iż jeden bodaj ukończony zniszczyła na polecenie autora Dora Diamant. Dla jakiego teatru Kafka mógł układać swe sztuki? Ponieważ pisał je po niemiecku, raczej nie przeznaczał ich dla grającego w Pradze w sezonie 1911/1912, w jidysz, wędrownego zespołu, z którym był związany jego przyjaciel Icchak Lewi. Notabene w 1994 roku jako pierwszy na łamach "Teatru" upomniałem się o tego żydowskiego aktora, właściwie ignorowanego w polskich publikacjach o Kafce. Dziesięć lat później Remigiusz Grzela w "Bagażach