EN

15.03.1964 Wersja do druku

Kącik laika. Dziwna troska.

Powiem wprost: nie jestem za­chwycony Mrożkową "Śmiercią po­rucznika". Przykład ten jeszcze raz podkreśla niewzruszoność literac­kiej reguły: parodia nie wytrzymu­je dużej formy. Po dwóch pierw­szych aktach,zabawnych i pozwa­lających doszukiwać się jakiejś au­torskiej koncepcji, przychodzi trze­ci - i wszystko się rozłazi. To na pewno nie szczyt możliwości Mroż­ka, ale raczej poważne dla niego ostrzeżenie: ścieżka, którą sobie wydeptał w polskiej satyrze, coś zaczyna się plątać. No, tak, ale co za brewerie urzą­dza przy tej okazji "Stolica"! Od kilku numerów prowadzi ona ostrą kampanię przeciwko "Śmierci porucznika" - za rzekome szkalowanie Mickiewicza. Zaczęła ją artykulikiem p. Teofila Sygi. Włączyło się do niej dwóch szanowanych literatów. A potem nastąpiły listy czytelników, podnieconych tą "sygofantastyką", wprowadzonych niejako w trans. Niemiła i niemądra zabawa. Jest w niej jakiś zatęchły zapaszek, przypominający

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kultura nr 11

Autor:

Jerzy Putrament

Data:

15.03.1964

Realizacje repertuarowe