"Pani Bóg Halina" w reż. Marii Spiss w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Porzuceni, zagubieni, zatopieni we wspomnieniach. Tacy są bohaterowie krakowskiego spektaklu "Pani Bóg Halina" w Starym Teatrze opowiadający o swoim życiu w sekcie. Nieustanny haj, świadomość przynależności do grupy wybrańców, która nas akceptuje. I najważniejsze - pewność, że posiedliśmy "prawdę", jedyną, niepodważalną, niedostępną dla ludzi pochłoniętych codziennym życiem. Wszystko to jest możliwe dzięki sektom. Zielonoświątkowcy, Moon, Rodzina, Himavanti, Niebo Bogdana Kacmajora, pięcioosobowy kościół egzaltowanej mitomanki Pani Bóg Haliny - dróg do jedynej "prawdy" jest wiele. Ale mechanizm ten sam. Niezobowiązująca rozmowa: "Spróbuj, zawsze możesz się wycofać", a potem kilka tygodni, miesięcy, lat absolutnego odlotu. I zanim się zorientujesz, sprzedałeś dom, straciłaś pracę, zerwałeś z rodziną, urodziłaś trójkę dzieci 14-latkowi wskazanemu ci przez guru na męża. Gdyby spektakl "Pani Bóg Halina" w reżyserii Marii Spi