Od pewnego czasu krążyła straszna plotka, że Andrzej Maria Marczewski przygotowuje wielką klapę (teatralną). Klapa miała być spektakularna i ostateczna, jako że reżyser przygotowywał ją długo i starannie. Tymczasem...
Ci, którzy nastawiali uszy na plotki, mogli odwoływać się do racjonalnych skądinąd argumentów, że wystawienie "Kabaretu" w Teatrze Polskim w Bydgoszczy to przedsięwzięcie przekraczające siły i możliwości zespołu; mogli dodać, że jest to pomysł chybiony po niezbyt udanej "Operze za trzy grosze", przedstawieniu utrzymanym w podobnej przecie co "Kabaret" konwencji; mogli sceptycznie mówić o prawdopodobieństwie sukcesu, skoro olśniewający film Boba Fosse'a z Lizą Minelli i Michaelem Yorkiem stanowi płaszczyznę w odniesieniu dla każdej kolejnej realizacji. Jednak ci, którzy plotkom nie dają wiary mogli powiedzieć, że należało skorzystać z szansy, skoro reżyser dysponuje prawem do wystawienia utworu; że "Kabaret" to kontynuacja i komentarz do "Opery", bo opowiada o czasach, gdy Brecht i Weil tworzyli swoje dzieło; że teatr to nie film i że nie trzeba mówić "ja już to widziałem"; mimo że - the last but not least - Aleja Mickiewicza to nie Broadway,