Poniedziałek, przypisany w winobraniowym kalendarzu teatrowi, skazał wiernych miłośników Melopmeny na rozdarcie między trzema równolegle toczącymi się spektaklami. Na widowni "Sonaty Belzebuba " Witkacego, którą w Teatrze Lubuskim wystawiali goście z Gdyni, zdecydowanie dominowała młodzież. Skąd młodzież wie, ze Witkacy pasuje jak ulał do naszego dziś samopoczucia, to zagadka. Bo chyba nie ze szkoły. Jedno jest pewne: ta widownia to nie był zbiór szkolnych wycieczek, przyprowadzonych do teatru w ramach odrabiania lektury, ale w pełni świadoma wyboru (wcale niełatwo wypatrzeć Witkacego w powodzi winobraniowych imprez) publiczność, którą teatr powinien hołubić jak największy swój skarb. Spektakl rozpoczyna się w foyer: już od wejścia widać grupę osób w strojach wieczorowych, zakomponowaną przy starannie nakrytym stole (w Zielonej Górze dominowały na niej winogrona). Od stołu przeniosą się na scenę, by tu - w zupełnie innych dekoracjach -
Tytuł oryginalny
Kabaret metafizyczny
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska nr 219