Póki na świecie ostanie się choć jeden Wujaszek Wania, póty widzieć będziemy fałsz naszego raju - pisze w felietonie dla e-teatru Igor Stokfiszewski
Jeśli spektakl, to tylko ćwierć-spektakl, wyrób spektaklopodobny. Jeśli sceniczne dzieło, to wyłącznie półprodukt, ukazujący swoją teatralną niepełnosprawność. Jeśli emocja, to zażenowanie. Kocham takie wyczyny: bieganina po scenie, symulacja kopulacji na meblościance, przekrzykujący się aktorzy z wadami (nie tylko) wymowy. W piętnastej minucie pokazu sztuki Pawła Demirskiego "Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty" w reż. Moniki Strzępki na deskach Teatru Narodowego w Warszawie, pewien dżentelmen o nienagannej aparycji opuścił spektakularnie salę, wyrzekłszy: "To jest kabaret na poziomie dwunastolatka!". Trafił w sedno. Tylko dwunastolatka stać na tyle wyobraźni, nieskropionej łajnem przymusowej tresury, socjalizacji do umysłowego konformizmu i reprodukowania coraz mniej zrozumiałych rytuałów wspólnotowego życia. Tylko dwunastolatek potrafi powiedzieć, co myśli, nie czując na plecach oddechu cenzury prawa i obyczaju. Tak - ten s