- To jest moja czwarta Księżniczka, mam nadzieję, że za każdym razem jest to inna realizacja, choć oparta na tym samym libretcie i pomyśle, który kiedyś się tam urodził i jest cały czas dosmaczany - WOJCIECH ADAMCZYK o reżyserii operetki "Księżniczka czardasza" w Operze Nova w Bydgoszczy.
Magdalena Jasińska: Nie jest to pierwsza Pana "Księżniczka czardasza"... Wojciech Adamczyk: To jest moja czwarta Księżniczka, mam nadzieję, że za każdym razem jest to inna realizacja, choć oparta na tym samym libretcie i pomyśle, który kiedyś się tam urodził i jest cały czas dosmaczany. Jednym słowem ścigam się sam ze sobą. A materiał w teatrach operowych jest podatny do pracy tytanicznej? - Są na pewno utrudnienia dla reżysera z tego powodu, że osoby, które pracują w teatrach muzycznych, kiedy były przyjmowane do tych teatrów, w mniejszym stopniu były weryfikowane pod względem aktorskich możliwości. Sprawdzane były przede wszystkim, co jest zresztą zrozumiałe, predyspozycje głosowe. Obawiałem się dlatego o moją lekką operetkę, nasyconą dialogami, jak ona się odnajdzie w środowisku potężnych głosów i brzmień. Dlaczego nie użył Pan mikroportów? - Nie chciałem korzystać z mikroportów, bo one z założenia zwalniają