- W każdym systemie dyrektor opery jest zobowiązany zabiegać o życzliwość polityków, usilnie pozyskiwać sponsorów i dostarczać teatrowi repertuaru na poziomie godnym jego pozycji - mówi SŁAWOMIR PIETRAS, nowy dyrektor Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie.
Rz: Został pan szefem największego teatru operowego na świecie, czy też biurokratycznego molocha, nie reformowanego od lat? Która definicja Opery Narodowej bardziej panu odpowiada? SŁAWOMIR PIETRAS [na zdjęciu]: Opowieści o tym, że na scenie tego teatru zmieściłaby się cała La Scala, już nie robią na mnie wrażenia. Pozostaje problem, jak wykorzystać tę ogromną przestrzeń, by dobrze służyła sztuce operowej i baletowej. Postanowiłem nie używać słowa: reforma, bo to jedynie wytrych, który jednych uspokaja, a drugim daje nadzieję, że może w końcu będzie lepiej. Będę się natomiast koncentrował na racjonalizowaniu zasad funkcjonowania teatru. To określenie też niewiele mówi, ale przynajmniej brzmi łagodniej niż: reforma. Ja myślę o konkretach. O zatrudnieniu, które trzeba zmniejszyć, mimo że to nie sztuka implikuje liczbę pracowników lecz, utrzymanie gmachu. Zwolnień grupowych nie będzie, ale pozostaje pytanie - jak duże powinny by