Hałas odlatującego helikoptera w finale "Wielebnych" budzi uśpionych widzów Starego Teatru. Sytuacja jest dramatyczna. Ani ksiądz kobieta (Ewa Kaim), ani proboszcz Żyd (Piotr Grabowski) nie są akceptowani przez społeczność ewangelickiej parafii w małej amerykańskiej miejscowości. Każdy ucieka od siebie, przywdziewa maskę, która nie przynosi ulgi, a tylko bardziej komplikuje problem. Bohaterowie stracili kontakt z sacrum, świętością życia, i religię traktują instrumentalnie. Przerysowane aktorstwo, niebezpiecznie zbliżające komedię do farsy, nie daje szansy widzom na uśmiech. A jak nie ma śmiechu, nie ma problemu. Szkoda, bo w tekście Mrożka jest ich sporo. Jeden z nich szczególnie zainteresuje Czytelniczki. Kwestia Blooma brzmi pocieszająco: "Lepiej być kobietą niż Żydem".
Tytuł oryginalny
Już lepiej być kobietą...
Źródło:
Materiał nadesłany
Twój Styl nr 10