Tak o to, za jednym pociągnięciem Mrożkowego pióra, definitywnie rozeszły się drogi Norwida i autora "Indyka". Norwida jednak zostawmy tym razem w spokoju - nie o niego tutaj chodzi. Chodzi natomiast o Mrożka i jeszcze o kogoś - nazwijmy go Trzecim - oraz o rozejście się innych dróg. Kto zacz ten Trzeci i co to za nowa para rozchodzących się linii - wyjaśnię na końcu. Oto po pięciu latach dramatopisarskiego milczenia Sławomir Mrożek w końcu się odezwał. Z dalekiego Meksyku przywiózł do Europy "Wdowy" - farsę na pięciu aktorów ze Śmiercią w tle. Zdążył już zresztą sprawdzić ją w "praniu", jako reżyser. Raz we Włoszech, na festiwalu dramaturgów w Borgo San Felice; drugi raz letnią porą w Krakowie, na deskach Teatru im. J. Słowackiego (o ile się nie mylę...). Teraz przyszedł czas na sprawdzian generalny. Podwójny zresztą. Premierę w Teatrze Starym o włos wyprzedziła realizacja Erwina Axera w warszawskim Teatrze Współczesnym. U nas, na s
Tytuł oryginalny
"Jutro to dziś, tylko że jutro..."
Źródło:
Materiał nadesłany
Tgodnik Powszechny nr 4