Teatr chce mówić o Kościele, religijności i wierze. Niedawno - znany w Toruniu - Wierszalin wystawił odczytaną na nowo "Klątwę" Wyspiańskiego.
Tuż po nim na toruńskiej scenie młody reżyser Marcin Wierzchowski interpretuje związane z religijnością i wiarą wątki "Justyny" markiza de Sade, książki obrazoburcy, ale i niebanalnego myśliciela, ateisty i libertyna, który za nieobyczajne postępowanie wiele lat spędził w więzieniu. Przed premierą Marcin Wierzchowski przyznał, że zafrapowała go aktualność myśli francuskiego skandalisty. Ale młodemu reżyserowi nie chodziło o doraźność i publicystykę. Bo choć w "spowiedzi Kościoła", wygłoszonej przez Braschiego, padają słowa o molestowaniu ministrantów, pijaństwie i chciwości, choć postacie przysięgają na Boga a potem mordują, to przecież powstało przedstawienie nie o skandalach. Powstało przedstawienie sięgające głębiej. Ona i oni Oto ona i oni. Ona - Justyna, już w dzieciństwie zmuszana do upokarzających zabaw, potem bezlitośnie wykorzystana przez tego, któremu pomogła z dobrego serca, traktowana jako obiekt seksualnych wynatu