Miło poznać w teatrze nowe twarze, choćby na małą skalę poczuć się częścią procesu przemieszania się środków ciężkości w sztuce. Dobrze zobaczyć coś innego; docenić, że komuś jeszcze się chce dłubać w teatralnych konwencjach, nawet gdy ma się wątpliwości, czy udało się pójść w poszukiwaniach kilka kroków dalej. Trzeba brać, co jest i nie kręcić nosem - o spektaklach Teatru Grupa z Wrocławia pisze Kinga Kurysia z Nowej Siły krytycznej.
Miło poznać w teatrze nowe twarze, choćby na małą skalę poczuć się częścią procesu przemieszania się środków ciężkości w sztuce. Dobrze zobaczyć coś innego; docenić, że komuś jeszcze się chce dłubać w teatralnych konwencjach, nawet gdy ma się wątpliwości, czy udało się pójść w poszukiwaniach kilka kroków dalej. Trzeba brać, co jest i nie kręcić nosem. Teatr Grupa powstał niemal rok temu z inicjatywy absolwentów wrocławskiej filii Akademii Sztuki Teatralnej w Krakowie w ramach "Programu podyplomowej samoformacji aktorskiej". Klucze, którymi zespół próbuje dobrać się do współczesnych przemian w sztuce są ciekawe i niezwykle proste, nie narzucają się widzowi i niczego od niego nie oczekują. Grupa podejmuje współpracę z różnymi instytucjami kultury, ale nie próbuje na stałe wbijać się w repertuary teatrów, krążą w labiryncie instytucyjnych podpięć. Pokazuje, że istnieją drogi, które mogą rozmiękczyć myślenie o mobil