Szekspir, tzw. "wielki" Szekspir (w języku ludzi teatru, tak mówi się o wielkich dramatach stratfordzkiego mistrza, w przeciwieństwie do "małego" Szekspira, którego to określenie dotyczy jego komedii i utworów o mniejszym walorze), nie jest na deskach Teatru Nowego zjawiskiem nowym. W 1958 roku oglądaliśmy tu głośne przedstawienie "Miarki za miarkę". Nie dalej jak pół roku temu byliśmy na premierze "Hamleta".
Obserwując dobór szekspirowskiego repertuaru i charakter inscenizacji, stwierdzić możemy, że teatr Dejmka nie sięga po Szekspira "bezinteresownie". Nie chciałbym powtarzać truizmów o "teatrze politycznego zaangażowania", a przecież trzy wspomniane dramaty Szekspira stanowią dla Teatru Nowego niewątpliwie materiał dla dyskusyjnej wypowiedzi politycznej. Co łączy te dramaty w jedną linię? Przypomnijmy sobie. "Miarka za miarkę" - rzecz o złym władcy, o wynaturzeniu władzy. "Hamlet"? Rzecz o nikczemnym królu, który podstępem i zbrodnią wywalczył sobie koronę. "Juliusz Cezar"? Rzecz o tyranie, jego usunięciu i walce o schedę po nim. A więc?... Sprawa władzy państwowej, szerzej - sprawa organizacji społeczności ludzkiej, to problematyka, która nie przestaje pasjonować kierownictwa artystycznego Teatru Nowego. W ogniu dyskusji na te tematy wyprażyły się i zahartowały piękne przedstawienia tego teatru. "Juliusz Cezar" pomyślany był już przez Szek