EN

25.04.1971 Wersja do druku

Juliusz Cezar

Arnold Szyfmann ponoć kilka miesięcy zabiegać musiał o zez­wolenie na wystawienie "Ju­liusza Cezara" w Teatrze Pol­skim. Ale był wtedy rok 1913 i mordowanie na scenie tyra­na nie było w smak carskiej cenzu­rze. Mamy więc teraz ponownie tę sztukę na scenie i spiskowcy pod wodzą Bru­tusa zakłuwają na śmierć boskiego Ju­liusza. Potem Brutus - Gogolewski, jak ongiś Węgrzyn lub Adwentowicz wygłasza mowę do Rzymian, a po nim Antoniusz - Holoubek, jak ongiś Jerzy Leszczyński. Wtedy za Szyfmanna i po­tem za Schillera ciarki przechodziły po grzbiecie, kiedy tamci mówili. Ale też plebs rzymski nie był bezwolną masą, jeno tłumem, albo nawet motłochem, który miał swe groźne momenty i moż­na go było podszczuć i być przez niego zlinczowanym. Tak się przynajmniej mogło zdawać ludziom z drugiej stro­ny rampy, choć bardzo zawsze scepty­cznego Irzykowskiego raziła u Schillera operowa rytmizacja i skanzja pomru­ków tłumu, który nie miał być tłumem

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Argumenty nr 17

Autor:

Bogdan Danowicz

Data:

25.04.1971

Realizacje repertuarowe