Prawie dwa lata temu Agnieszka Marszałek narzekała w "Didaskaliach" (numer 72) na telewizyjne przedstawienie Jana Englerta, pisząc, że to spektakle o "brudzie polityki". W ciągu tych dwóch lat nasze pojęcie - przynajmniej to doraźne i budowane na własnym doświadczeniu - o brudzie i polityce uległo pewnym zmianom albo przynajmniej wzbogaciło się o nowe obserwacje. Wspominam o tym, bo przecież "świadomość obywatelska" może okazać się istotnym czynnikiem w odbiorze "Juliusza Cezara", na co zwraca uwagę autor jednego z tekstów zamieszczonych w programie do przedstawienia, Sławomir Sierakowski. Nie chcę porównywać telewizyjnego "Juliusza Cezara" (który mi się podobał) do wrocławskiego spektaklu Brzyka. ale różni je sprawa zasadnicza: sposób potraktowania Szekspirowskiej diagnozy jako klucza do opowiadania o współczesności. Bo obaj twórcy mówią o niej, korzystając z potocznego wyobrażenia o życiu politycznych elit, ale interesuje ich zup
Tytuł oryginalny
Juliusz Cezar
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 83