„Nocny Portier. Doświadczenie” Seba Majewskiego w reżyserii autora w Teatrze Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Kamil Bujny w „Teatrologii.info”.
Zespół wałbrzyskiego teatru, prowadzony przez Seba Majewskiego, od dłuższego czasu wnikliwie przygląda się historii: czasem jej samej, konkretnym wydarzeniom lub postaciom, innym razem sposobom, w jaki o niej mówimy. Czy to w Daisy Konrada Imieli, Niewolnicy Isaurze Martyny Majewskiej, Nad Niemnem Majewskiego czy w Polak sprzeda zmysły Michała Buszewicza – wszędzie twórcy pokazywali, jak przetwarzana i przekazywana jest historia, jak w „teraz” wpisane jest „wczoraj”. Każde z przywołanych przedstawień rozegrane zostało na poziomie „meta” – opowiadało nie tylko o tym, co minione, lecz także o samej czynności opowiadania, o uwikłaniu naszego mówienia w różne konteksty i przyzwyczajenia. Nie inaczej jest w przypadku Nocnego portiera. Doświadczenia – spektaklu traktującego o wojnie i jej niepełnym obrazie, naszej selektywności w dobieraniu faktów, wypieraniu prawdy i zastępowaniu jej utartymi kliszami. Majewski, inspirując się filmem Liliany Cavani z 1974 roku, zderza ze sobą dwa porządki: doświadczenia pracy seksualnej kobiet w obozie koncentracyjnym i powojennej, niepełnej lub nieprawdziwej opowieści o niej.
Spektakl ma dwie części, płynnie ze sobą połączone: pierwsza przybliża historie kobiet, które przymusowo pracowały w puffach, domach publicznych, druga – późniejsze losy więźniarek. Poznajemy m.in. Polkę Hannę Renowicką (Anna Cegielska), która, trafiwszy do obozu, pozbawiona została tożsamości, prawa do decydowania o swoim ciele: odebrano jej podmiotowość („od tej pory jesteś kurwą – Julią”), uczyniono ją marionetką, z którą obozowi urzędnicy mogli zrobić to, co chcieli – traktować jako nagrodę, łup, obiekt badań, przedmiot do realizacji różnych perwersji.
Kobiety w obozie wita Stolperstein (Dariusz Skowroński), homoseksualista, mężczyzna z różowym trójkątem, opowiadający z przejęciem – jakby w ramach wyparcia, niedopuszczania do własnej świadomości prawdy o swoim położeniu – o „modnym czterocyfrowym tatuażu”. Losy bohatera stają się zresztą osią dla całej opowieści: jako homoseksualista i Żyd w trakcie wojny doświadczył prześladowania i upokorzenia ze strony Niemców (wstrzyknięto mu tyfus do jąder), a po wyzwoleniu – w nagrodę za przeżycie Holocaustu – otrzymał dom i otworzył kino, w którym wraz z dawnymi oprawcami ogląda Nocnego portiera. Bohater próbuje w ten sposób zdystansować się od swojej przeszłości, zapomnieć o krzywdach – śmieje się z antysemickich kawałów, opowiadanych w towarzystwie esesmanów, którzy również zdają się nie pamiętać o tym, kim kiedyś byli. Zapomniane zostają nie tylko losy pojedynczych osób, lecz także całych grup – w tym obozowych „Julii”, o które po wojnie nikt – łącznie z systemem administracyjnym – długo się nie upominał. Kobiety, brutalnie przymuszane do seksualnej pracy, zostały wykluczone z głównej opowieści o nazistowskich zbrodniach, gdyż – jak stwierdza jedna z postaci – „nikogo nie obchodzą kurwy z obozu”.
Majewski, choć z dokumentalnym zacięciem opowiada o kobietach pracujących w puffach, nie próbuje uprawiać teatru dokumentalnego – skupia się nie tyle na wyrównywaniu krzywd, przytaczaniu szczegółowych relacji czy oddawaniu głosu ofiarom, ile na zasadach funkcjonowania kolektywnej pamięci, w której nie ma miejsca na historie jego bohaterek. Reżyser, wykorzystując narzędzia teatru krytycznego, pokazuje, w jaki sposób krystalizuje się opowieść o przeszłości – w tym przypadku pracowniczek obozowych domów publicznych. Ich relacje po wojnie nie zostały spisane, zapamiętane, a krzywdy – nie zostały wyrównane; wiele z więźniarek nigdy nie otrzymało odszkodowania, gdyż, żeby dowieść przez sądem, że były przymuszane do pracy, musiałyby pozyskać zeznania od przynajmniej dwóch mężczyzn, którzy potwierdziliby, że uprawiali z nimi stosunek seksualny. Jedna trauma zostałaby więc pogłębiona przez drugą, kolejną. Twórcy przyglądają się relacjom między tymi dwoma doświadczeniami krzywdy, skupiając się przede wszystkim na psychicznych konsekwencjach tego podwójnego uprzedmiotowienia kobiet. Odebrano im prawo najpierw do decydowania o swoim ciele i życiu, a później – do mówienia o własnych przeżyciach. Bohaterki Majewskiego w obu razach pozostawały bowiem uzależnione od woli mężczyzn – tak w trakcie wojny, jak i po jej zakończeniu.
Twórcy w Nocnym portierze. Doświadczeniu opowiadają także o mechanizmach ludzkiej pamięci, o konieczności ujmowania naszych doświadczeń w ramy skodyfikowanych przez kulturę konwencji, poza którymi – jak o obozowych doświadczeniach kobiet – nie sposób sankcjonować prawdy o przeszłości. Majewski pokazuje więc, że o historii myślimy niemal wyłącznie poprzez znane nam kategorie i uproszczenia. Z tego też powodu w wałbrzyskim przedstawieniu ogrywane i teatralizowane są te elementy, które hitlerowska propaganda wykorzystywała do kreowania pożądanych przez siebie obrazów – dość przywołać modę, jakże ważną dla propagandy Goebbelsa i całej III Rzeszy. W spektaklu powielony zostaje obecny w popkulturze wizerunek esesmana jako kulturalnego, eleganckiego, noszącego dobrze skrojony mundur mężczyzny, słuchającego – rzecz jasna – muzyki klasycznej. Znamy ten obraz z wielu filmowych czy literackich przedstawień, rozeznajemy się w jego zwodniczości, wiemy, jak go interpretować, także w kontekście całego spektaklu – widzimy bowiem, że pozory nie idą w parze z prawdą, że piękno pojawiającej się w spektaklu muzyki Bacha czy Straussa stanowi kontrast dla działań postaci. Ukazywanie tych dychotomii stanowi jeden ze sposobów na portretowanie nazistów, na mówienie o ich postępowaniu. Nie ma za to języka, za pomocą którego można by opowiadać o losach kobiet z puffu – ich historie nie doczekały się wystarczającej reprezentacji, nie są obecne w głównych narracjach na temat obozów i wojny; ich doświadczenia są przez to wciąż niewyrażalne, niedostępne, a przez to – zapomniane. Mało kto o nich wie, mało kto się nad nimi pochyla. Uzmysławia to widzowi nade wszystko druga część widowiska, gdy bohaterki wraz ze swoimi dawnymi katami zwiedzają tereny obozu koncentracyjnego. Podczas oprowadzania zauważają, że miejsce ich krzywd zarosło bujną roślinnością. Trudno w tym przypadku o bardziej dobitną metaforę zapomnienia.
W Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu powstał ważny, bardzo przemyślany i nieoczywisty spektakl, stanowiący istotny głos w dyskusji – o tym, jak opowiadamy o przeszłości, komu dajemy prawo do świadczenia o samym sobie, a komu je odbieramy. Majewski bardzo zręcznie operuje różnymi opozycjami, kliszami i dyskursami, pokazując, czym jest postprawda i kontekst, o czym się pamięta, a o czym nie – wydaje się to ważne choćby w związku z wojną w Ukrainie, która rozgrywa się przecież również w przestrzeni informacyjnej. Reżyser zderza ze sobą opowieść o obozowych relacjach z lekkością, z jaką z perspektywy czasu mówi się o traumach i krzywdach innych. Scena z antysemickimi kawałami wydaje się zupełnie nie na miejscu (choć niektórych na widowni bawiła), ale czyż nie jest aktualna? Czy popkultura i twórcy internetowi nie tematyzują w nieodpowiedni, nieodpowiedzialny sposób wojennych obrazów? Czy Holocaust nie staje się zaledwie tłem dla komercyjnych powieści i filmów? W krytyce literackiej przecież nie od dziś funkcjonuje pojęcie „holokiczu”. Nocny portier. Doświadczenie pod tym względem stanowi ważną przestrogę dla wszystkich kreatorów i odbiorców sztuki – przypomina, że ważne jest nie tylko to, o czym się opowiada, lecz także w jaki sposób. Twórcy wałbrzyskiego spektaklu wnikliwie przyglądają się obu tym problemom, zachęcając widzów – nawet jeśli zabrzmi to jak komunał – do wspólnej, pogłębionej refleksji.
Nocny portier. Doświadczenie Tekst: pilgrim/majewski; reżyseria: Seb Majewski; kolekcja mody: Agata Bartos. Występują: Angelika Cegielska, Joanna Łaganowska, Dominika Zdzienicka, Rafał Gorczyca, Piotr Tokarz, Dariusz Skowroński. Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego (Scena Kameralna) w Wałbrzychu, premiera 1 grudnia 2023 .