"Straszny dwór" to operowy debiut reżyserski Krystyny Jandy. Tradycyjny, ale udany i pełen uroku
Jubileusz 6o-lecia Teatr Wielki w Łodzi świętował w weekend wystawieniem "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki, od którego rozpoczęła się historia Opery Łódzkiej. Zdecydowano, że to nie czas na eksperymenty, co jest ukłonem w stronę możliwie szerokiej widowni. Dodatkiem do fety, który także zapisze się w historii teatru, jest reżyserski debiut w operze Krystyny Jandy. Nie bez znaczenia był walor marketingowy, a zadziałało to na każdym polu. Już w poniedziałek pojawiły się pierwsze recenzje w prasie ogólnopolskiej, gdzie dawno żaden teatr łódzki (jak i inne wydarzenie kulturalne) z takim refleksem się nie pojawiał. A artystycznie? Jak Janda zapowiadała, tak zrobiła. Opus magnum Moniuszki wystawiła tradycyjnie, nie idąc w często zjadające swój ogon "awangardowe" triki. Postawiono na muzykę, która jeszcze się broni i może dać melomanom wiele przyjemności. Orkiestra pod batutą Piotra Wajraka zagrała ze swobo