O czym jest ten "Proces"? Mimo szumnych zapowiedzi reżysera spektakl okazał się ilustracją - niezbyt lotną i wybiórczą - powieści Kafki. I tyle
Miało być o świecie opartym na korupcji, świecie wabiącym "tysiącami błyskotek", braku odpowiedzialności, sumieniu tudzież problemach filozoficznych, dotykających każdego z nas (np. czy istnieje przeznaczenie?). Tak przynajmniej twierdził Tomasz Obara w tekście pomieszczonym w programie. Mogliśmy więc spodziewać się może karkołomnej, ale jednak zdecydowanej interpretacji powieści. Skończyło się na poczciwej ilustracji. I to kulawej, choć scenicznie sprawnej i nawet momentami efektownej. Spektakl rozpoczyna się ostrą, współczesną muzyką i rozbłyskującymi na moment w ciemnościach obrazami pełnymi przemocy czy seksu. Potem jest mniej więcej tak jak u Kafki. Do Józefa K. przychodzi dwóch panów i oznajmia mu, że został aresztowany. Józef K. błąka się po ruchomym, wciąż zmieniającym się labiryncie szarych obskurnych ścian w poszukiwaniu sądu, adwokata, pomocy, no i prawdy o swoim tajemniczym procesie. Napotyka różne dziwacznie zachowuj�