James Joyce to dla przeciętnego polskiego czytelnika autor sławnej książki "Ulisses", którą wszyscy chcieli mieć, ale którą nie wszyscy do końca przeczytali. Fachowa fama głosi, iż jest to dzieło tak nowatorskie i wyprzedzające naszą epoką, że zrozumieć je potrafią ludzie przyszłości i w ogóle, że genialny autor zawarł, w "Ulissesie" wszystko, co współczesny człowiek może wiedzieć, a nawet jeszcze więcej. Ale oto telewizja pokazała nam Joyce'a innego, bardziej zrozumiałego, ludzkiego i przemawiającego do jak najbardziej przeciętnego odbiorcy (słowo brzydkie, ale wszak wiadomo co kryje się za nim, to przecież miliony telewidzów, ludzi, którzy w teatrze szukają wzruszeń, porównują losy bohaterów sztuki z własnymi itd. itd.) Sztuka "Wygnańcy" sławnego Irlandczyka nie jest u nas nieznana, ale faktem jest, że naprawdę upowszechnić ją mogła tylko telewizja poprzez swój najbardziej reprezentacyjny, poniedziałkowy teatr
Tytuł oryginalny
Joyce w telewizji
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita Nr 241