- Kiedy zaczęłam pracować nad tekstem o relacji Konopnickiej i Dulębianki, uderzyło mnie najpierw to, że nie za bardzo mam się do czego odnieść. Prawdopodobnie im samym zabrakło narzędzi i warunków, by zostawić jakiś ślad po swojej relacji, miłości, nie mówiąc o erotycznym doświadczeniu - mówi Jolanta Janiczak, dramatopisarka i dramaturżka, w rozmowie z Justyną Jaworską w Dialogu.
Miałaś może w ręku monumentalną książkę Leny Magnone "Maria Konopnicka. Lustra i symptomy"? - Miałam, choć chyba jej nie przeczytałam w całości. Starałam się dotrzeć do wszystkich biografii Konopnickiej, począwszy od tych najstarszych, pisanych jeszcze na kolanach, (śmiech) Na dużo ciekawych rzeczy trafiłam przypadkiem, czytając na przykład listy znajomych Konopnickiej, w których o niej wspominali, albo jej listy, w których ujawniała nieoczywiste rzeczy o sobie, o swoim związku z Dulębianką. Ale na pomysł, żeby zrobić spektakl o nich obu, wpadłam przy okazji studiowania polskich sufrażystek i emancypantek. Zaciekawiła mnie sama Dulębianką, aktywistka, feministka, ubierająca się we fraki malarka. I jakoś ona mnie zaprowadziła do Konopnickiej i dzięki niej zapragnęłam zajrzeć pod ten portret, który zna chyba każdy uczeń, pod ten nobliwy wizerunek autorki Roty i matki sześciorga dziatek. Z Wiktorem Rubinem zaproponowaliśmy ten pomysł M