EN

6.06.2011 Wersja do druku

John Malkovich nie jest wielkim kinomanem

- Sztuka sama w sobie jest terapią - powiedział podczas niedzielnej konferencji w warszawskim hotelu Bristol John Malkovich, nawiązując do mrocznych postaci odtwarzanych często na ekranie. Choć zagrał w 65 filmach przyznaje, że nie jest wielkim kinomanem...

- W końcu aktorstwo polega na tym, że raz gra się lekką komedię, innym razem wciela się w którąś z tych mrocznych postaci. Cudowna rzecz dotycząca teatru jest taka, że granie na scenie, kreowanie roli, samo w sobie jest terapią, po której nie potrzeba kolejnej - powiedział Malkovich. Nie inaczej jest w przypadku spektaklu "The Infernal Comedy" (na zdjęciu), pokazanego w Łodzi, prawdziwej historii seryjnego mordercy Jacka Unterwegera, pisarza podejrzanego o mordowanie prostytutek. Jak zapewnił gwiazdor wcielenie się w tę postać i charakter sztuki, rozpisanej na barokową orkiestrę, dwie sopranistki i aktora, nie stanowił dla niego wyzwania. - Niezależnie od tego, jaką postać gramy, musimy włożyć w to ten sam wysiłek. Postaci bywają same w sobie mniej, lub bardziej ciekawe. Naszym zadaniem jest zagranie jej w sposób, który pozwoli widzowi stwierdzić, że to, co zobaczyli było interesujące. Dlatego od słowa wyzwanie uciekam, bo ta praca, sama w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

PAP

Data:

06.06.2011

Wątki tematyczne