- Jestem przygotowana na to, że kiedyś będą na widowni na przykład trzy osoby, które wpadną tylko dlatego, że na ulicy złapał je deszcz - mówi aktorka Joanna Szczepkowska w rozmowie z Maciejem Bielakiem w "Proscenium. Lubelskiej Gazecie Teatralnej".
Maciej Bielak: Przyjechała Pani do Lublina z autorskim spektaklem "Pelcia, czyli jak żyć, żeby nie odnieść sukcesu". Tytuł tej sztuki brzmi jak antyporadnik biznesowy. Joanna Szczepkowska: No rzeczywiście, nie polecałabym tej sztuki ludziom biznesu. Ale całej reszcie już tak. Jesteśmy przytłoczeni ideą, w myśl której życie bez sukcesu nie ma znaczenia. To błędna droga. Sukces nie jest jedynym wyznacznikiem szczęśliwego życia. Dlaczego zdecydowała się Pani stworzyć spektakl na ten temat? - Pewnie dlatego, że publiczność powinna skonfrontować się z takim problemem. Jeśli chodzi o tak zwany sukces, zaszliśmy daleko za granicę absurdu. Liczy się przede wszystkim to, że jesteś znany, a nie to, z czego jesteś znany. Nieważna jest wartość tego, co robisz, tylko liczba "lajków". A Pani ile ma "lajków"? - Podobno bardzo mało. Tak mówią znawcy i radzą, żebym się częściej "aktualizowała". Mam swoją stronę, ale - prawdę mówiąc