"Joannie d'Arc na stosie" Arthura Honeggera w reż. Moniki Strzępki w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Paweł Dybicz Przeglądzie.
Ci, którzy w każdej premierze doszukują się odniesień do Polski ostatnich lat, w "Joannie d'Arc na stosie" Arthura Honeggera w reżyserii Moniki Strzępki pewnie je znajdą. Tyle, że przysłonią one przekaz oratorium. Debiutująca w operze Strzępka zrobiła współczesne widowisko teatralne, w którym na scenie dużo się dzieje, niekiedy może za dużo. Wzmocniła przesłanie Honeggera i librecisty Paula Claudela, wyraźnie akcentując rolę tłumu, któremu łatwo (od wieków) wmówić, że niedawna święta powinna spłonąć na stosie za rzekome burzenie porządku, czyli wiary w prawość i dobro - wartości, przeciwko którym tak naprawdę występują ci, którzy stale się na nie powołują. I to wszystko we wszechobecnym świecie mediów, gdzie każde zdarzenie musi zostać pokazane na żywo. Intencje reżyserki podkreślają scenografia (Arek Siesicki) i kostiumy (Julia Kornacka), szczególnie tłumu odzianego we współczesne, chciałoby się powiedzieć nasze, stroje.