Matka i córka, Joanna Żółkowska i Paulina Holtz. Łączy je nie tylko talent aktorski, ale przede wszystkim zaufanie i... poczucie humoru.
Paulina przychodzi pierwsza. Chce jeszcze przejrzeć jakieś ważne dokumenty. Zapracowana, radosna, tryska energią. Po chwili pojawia się pani Joanna. W czerwonym płaszczu i czerwonym kapeluszu wygląda obłędnie. Zwraca na siebie uwagę wszystkich. Bije od niej energia. Spotkanie z nimi to zawsze ogromna przyjemność. K: Wasza relacja nie jest typowa. Mam wrażenie, że bardziej jesteście przyjaciółkami. Paulina: Jesteśmy parą trochę dziwnowatą (śmiech). Joanna: Nie wiem, wydaje się, że nie. Paulina: Też uważam, że jesteśmy normalne, ale ludzie nie wierzą, że można mieć takie relacje z rodzicem. Kiedy gramy spektakl "Po co są matki" [,a zdjęciu] w Teatrze Polonia, często za kulisy przychodzą córki albo córki z matkami i mówią: "To niewiarygodne, że możecie razem pracować! Ja bym tego nie wytrzymała". Mam wrażenie, że mało którym kobietom udaje się zbudować w dorosłym życiu bezproblemową relację mama-córka. ŚK: To jak Wam się udaje?